sobota, 8 stycznia 2011

Turysta

Bałam się tego filmu. A raczej bałam się o Johnnego Deppa. Bo go uwielbiam, ubóstwiam itp, itd. A tu miał grać wespół w zespół z Angeliną Jolie, za którą nie przepadam... Jakoś nie wyobrażałam sobie ich w gorącym romansie. W dodatku opis jakoś wyjątkową historią się nie wyróżniał. Jednak film pozytywnie mnie zaskoczył. Angelina jest w tym filmie fe-no-me-nal-na! Świetnie udaje angielski akcent ( więc lektora, ani dubbingu stanowczo nie polecam) a w dodatku jest prześliczna. No i Johnny... Lekko mu się przytyło, ale to jedynie atut! Idealnie wpasował sie w rolę. Ta scena gdy biegnie w piżamie po dachu... ach... No dobra rozmarzyłam się :)
Fabuła nie powala, ale się uśmiałam ( co u mnie się nieczęsto zdarza) i oczarowały mnie zdjęcia. Film z pewnością nie należał do tanich. Hollywoodzki gniot? Myślę, że to za mocne słowa. Lekkie, sympatyczne, zabawne. Idealne na senny wieczór w kinie. Mi się podobało. Może trochę za sprawą tego, ze nie widziałam pierwowzoru, a może dlatego, ze po prostu nie potrafię krytycznie ocenić Johnnego :)