poniedziałek, 22 listopada 2010

Bazyl. Człowiek z kulą w głowie.

Pokochałam Jean-Pierre Jeunet'a gdy trafiłam po raz pierwszy na "Amielię", od tamtej pory obejrzałam ten film kilkanaście razy. Więc nie ma co się dziwić, ze Bazyla nie mogłam przegapić :)
Magicznie, cynicznie i bajkowo... chociaż fabuła średnio wciąga, przez co siostra wytrzymała tylko 40 min, uznając, że jest to nieudana kopia "Amelii". I może jest w tym cień prawdy... Ale te zdjęcia, rekwizyty jak wyciągnięte z filmu dla dzieci... Minimum dialogów, maksimum obrazu. I dlatego warto obejrzeć ten film. Miłe dla oka, nieprzeciążające umysłu. Idealne na jesienny wieczór :) Polecam dla fanatyków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz